piątek, 29 stycznia 2016

USUK #2



Alfred zaniemówił, nie wiedział, co powiedzieć. Ta informacja była dla niego niczym grom z jasnego nieba. Podświadomie podejrzewał już, co powie Arthur, ale nie brał tych durnych przemyśleń pod uwagę.
 Może jego przyjaciel postanowił zrobić mu głupi dowcip? Chociaż nie, Anglik do typu żartownisiów zdecydowanie nie należał.

sobota, 23 stycznia 2016

UsUK #1

  
Był chłodny październikowy dzień. Klasa Europejska w World Akademy miała fizykę. Pani Pascal musiała na chwilę wyjść do pokoju nauczycielskiego, ponieważ nie wzięła dziennika.
Klasa korzystając z chwili wolnego czasu, robiła co chciała. Antonio zaśmiał się i po chwili zawtórowało mu kilkoro chłopców i dwie dziewczyny go podsłuchujące.
Feliks pośpiesznie spisywał zadanie od Torisa, Ludwig czytał książkę, a Gilbert korzystając z nieuwagi brata wciągniętego przez lekturę, rysował mu w zeszycie karne penisy.
Po kilku minutach samowoli nauczycielka wróciła z dziennikiem i lekcja potoczyła się już dalej zwyczajnym rytmem. Wkrótce, gdy rozbrzmiał dźwięk dzwonka ogłaszający koniec lekcji, wszyscy szybko spakowali swoje książki i zeszyty do plecaków, po czym radośnie wybiegli z budynku.
Arthur szybko dogonił Alfreda z klasy Amerykańskiej i zagadał go:
-Hej Al, masz teraz trochę wolnego czasu?
-No mam, a co? - odpowiedział jak zawsze uśmiechnięty Amerykanin.
-Yyy... A mógłbyś teraz do mnie wpaść? Mam wolny dom. Pogralibyśmy trochę na X-Boxie czy coś...- odparł Anglia.
-Nie ma problemu.- zgodził się Ameryka, mimo że zachowanie kolegi wydało mu się trochę dziwne. Anglik nigdy tak się nie zachowywał.
Po tej krótkiej wymianie zdań, pobiegli szybko na autobus, który już stał na przystanku.   Wpadli niczym torpeda w zamykające się drzwi pojazdu, popychając przy tym na Szwajcarię Bogu ducha winną Liechtenstein, po czym szybko uciekli na drugi koniec autobusu, by uniknąć śmierci z rąk Vasha.
Alfreda zastanawiało dziwne zachowanie kolegi. Może pragnął mu się z czegoś zwierzyć, ale nie chciał, żeby ktoś inny to usłyszał i wygadał reszcie klasy i szkoły?
-Już wysiadamy - wyrwał go z zamyślenia głos towarzysza. Chłopak wstał i skierował swe kroki w stronę otwierających się drzwi, po czym podążając za przyjacielem, stanął przed drzwiami jego domu.  Anglia przekręcił kluczyk w zamku i wpuścił przyjaciela.
Alfred stanął w białym korytarzyku, którego jedynym wystrojem była biała szafka na buty i wieszak tego samego koloru z lustrem po lewej stronie.
Chłopak zdjął obuwie i kurtkę, którą zawiesił na wieszaku. Chwilę potem gospodarz zrobił to samo.
Amerykanin wszedł do pokoju Arthura i usiadł na łóżku, czekając na przyjaciela. Wkrótce zielonooki przekroczył próg pokoju z dwoma szklankami soku w dłoniach i paczką chipsów w zębach.
Gość pomógł mu położyć jedzenie na biurku, uważając, by nie rozlać soku, który był nalany po sam brzeg. Posiedzieli trochę w ciszy chrupiąc przekąskę i popijając ja napojem. Po pewnym czasie Amerykanin zabrał głos.
-Arthur, mogę cię o coś spytać?
-Jasne - odparł Anglik z uśmiechem.
-Dzisiaj trochę dziwnie się zachowywałeś. Coś się stało? -zapytał zmartwiony Alfred.
-To zależy, co rozumiesz przez "dziwnie". - opowiedział wymijająco chłopak.
-Byłeś po prostu cały dzień zamyślony, prawie wcale się nie odzywałeś, nawet nie dokuczałeś Francisowi. Wszystko ok? - martwił się jego przyjaciel.
-Tak. - odpowiedział lakonicznie zapytany.
-Zakochałeś się? - spytał się żartobliwie Alfred próbując rozładować atmosferę.
-Ta... Znaczy się nie. Nie zakochałem się.
-Słaby z ciebie kłamca- stwierdził Ameryka biorąc łyk soku. - No dobra, która to? Belgia czy Węgry? A może to jestem ja, co?- dodał z uśmiechem.
Po tych słowach twarz Arthura zrobiła się czerwona niczym dorodny hiszpański pomidor.
-Nie ważne. Nie powiem ci. - rzekł szybko chłopak odwracając wzrok nadal się rumieniąc.
-Iggy, co się dzieje? - zapytał troskliwie Alfred. 
-Nic. - odpowiedział Anglik.
-Nie kłam. Widzę, że coś jest nie tak. - powiedział Amerykanin, po czym dodał - Jeśli nie chcesz mi powiedzieć, to nie ma problemu, nie będę naciskał.
Nastała minuta niezręcznej ciszy w ciągu której twarz Arthura odzyskała swój naturalny kolor. Arthur odezwał się pierwszy:
-Tak - szepnął.
-Co "tak"? - zapytał nie rozumiejąc przyjaciela Alfred.
-Zakochałem się. -szepnął drżącym głosem, jakby walcząc ze łzami Arthur.
Znów nastała niezręczna cisza, którą tym razem przerwał Ameryka:
-W kim? - spytał z wzrokiem wlepionym w podłogę Amerykanin, podejrzewając jaka odpowiedź padnie z ust przyjaciela.
-W tobie - powiedział niemal niesłyszalnie Anglia wbijając wzrok w ścianę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Więc witajcie w pierwszym poście na tym blogu :D Jeśli już tu jesteście, to proszę was, jeśli widzicie jakiś błąd w tekście/powtórzenie/cokolwiek co byście poprawili to zgłoście mi go w komentarzu. Jestem początkującą pisarką (o ile można to tak nazwać), więc nie ma zbytniego doświadczenia, a każda rada się przyda :) Akcja ficka rozwinie się w następnym rozdziale, o to nie musicie się martwić ^^ Kolejne posty będą pojawiać się co tydzień - dwa, a przynajmniej postaram się, żeby tak było (systematyczność nie jest moją mocną stroną :') ). Tymczasem ja się z wami żegnam I cóż... Do zobaczenia nie długo :D